9.7K views, 77 likes, 53 loves, 25 comments, 233 shares, Facebook Watch Videos from Muzyka u Kaz jest super: Spokojnej nocy
PS Kocham Cię niewątpliwie można zaliczyć do klasyki: czy to mowa o książce czy to mowa o filmie. Wzruszająca historia Holly i Gerrego stała Legenda wciąż żywa – Cecelia Ahern – „PS Kocham Cię na zawsze” [recenzja]
A czym naprawdę jest "kocham cię, ale nie mogę z tobą być"? To niedojrzały komunikat, niestabilnego emocjonalnie mężczyzny, o osobowości prawdopodobnie lękowej. Nie chce on zamykać do końca drzwi, woli zostawić sobie "otwartą furtkę". Kobiety myślą: może jeszcze do mnie wróci. Usprawiedliwiają go i winią siebie.
Boże kocham cię, i t. d. Żaden smutek, doległości, Nie odmienią mej miłości, Kłopot i prześladowanie, Tylko wzmocnią me kochanie. Boże kocham cię! i t. d. Niech się i piekło natęży, Miłości mej nie zwycięży, Nikomu już nie hołduję, Bo w tych słowach tryumfuję: Boże kocham cię! i t. d. Niech się ze mną co chce stanie,
Tłumaczenia w kontekście hasła "Nie mogę przestać na nią patrzeć" z polskiego na angielski od Reverso Context: Nie mogę przestać na nią patrzeć. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja
On też jest bardzo uroczy, ale mam tutaj swojego chłopaka, ale nie mogę przestać myśleć o jego pięknych słowach do swojego kraju, do rodziny, do Boga, kocham mojego chłopaka, ale jest bardzo uroczy i nie mogę zapomnij o nim! Może nigdy nie spotkaliśmy się osobiście, ale lubię mieć Waszą przyjaźń i rady… Chcę płakać !!!
"Wciąż Cię Kocham" lyrics and translations. Discover who has written this song. Find who are the producer and director of this music video. "Wciąż Cię Kocham"'s composer, lyrics, arrangement, streaming platforms, and so on. "Wciąż Cię Kocham" is sung by Danon Emocjonalnie. "Wciąż Cię Kocham" is Polish song, performed in Polish .
PS Wciąż cię kocham: premiera na Netflix. Kontynuacja do wszystkich chłopców, których kochałam, trafi na platformę w sam raz na Walentynki. Premiera zapowiedziana jest na 12 lutego 2020 roku.
Ewa316. Użytkownik. 1. Opublikowano 29 Lipca 2019 29.07.2019 16:00. Przez dobrych parę lat byłam bardzo szczęśliwa, bardzo, całe moje życie kręciło się wokół mojej miłości i tak było cudownie. Aż do pamiętnego 6 marca 2018, kiedy pierwszy raz mnie mocno zranił. Byłam załamana, ale łudziłam się, że będzie lepiej, że
Mati Szert z kolejnym singlem. Premiera albumu „VIRRR” coraz bliżej. Mei „Stockholm Syndrome” – singiel z Lil Dapem, Dono i raperami z Neapolu
aZ45g. Nie wiem czy odejść od Ciebie było zbyt niebezpiecznie okłamywałaś mnieee Kocham Cię do szaleństwa i wciąż nie mogę przestać chodź tak bardzo chcę.
W dzisiejszym artykule poznasz Zwroty, które sprawią, że mężczyzna będzie o Tobie myślał przez cały dzień, w naszym obszernym myśli mogą płynąć gdziekolwiek, ale zaskakujące jest to, jak często idą w jednym kierunku, w jednej artykuł ma na celu zainspirowanie Cię do sprawienia, aby ta wyjątkowa ukochana osoba, która jest Twoim chłopakiem lub mężem, poczuła, jak bardzo Ci zależy i które sprawią, że mężczyzna będzie o Tobie myślał przez cały dzieńZwroty, które sprawią, że mężczyzna będzie o Tobie myślał przez cały dzieńWyodrębniliśmy niektóre z najlepszych fraz, aby mógł pomyśleć o Tobie, które możesz zawrzeć w liście z refleksją na temat swojej wiadomości. Zobacz poniżej Zwroty, które sprawią, że mężczyzna będzie o Tobie myślał przez cały dzień;Jesteś moim najlepszym przyjacielem, którego cenię jak nigdy dotąd. Życzę wszystkiego najlepszego teraz i na zawsze. Do następnego myśli nigdy nie opuszczą mojego serca. Życzę wszystkiego najlepszego na ziemi i mam nadzieję, że wkrótce tu mogę zaprzeczyć, że taka wyjątkowa osoba jak Ty zabrała kawałek mojego serca. Zawsze będę Cię pamiętać, dopóki nie być, a to boli, że nie możemy być zawsze razem. czuję twój faltaTęsknię za tobą do końca; uwierz mi, bo nie mogę odejść bez myślenia o tobie. Bardzo cię kocham, moja Ci cudownego dnia z niekończącą się miłością. Możesz nie wiedzieć, jak bardzo za tobą tęsknię, ale czas pokażeTwoje myśli są teraz na stałe w moim sercu – prawie nie opuszczają mojego serca, ponieważ jesteś tak blisko dni będą zawsze wypełnione Twoimi myślami w moim sercu, dopóki nie spotkamy się ponownie. Bardzo trudno nie myśleć o kimś takim jak wspólne wspomnienia nie znikną. Dni, kiedy byliśmy razem, zawsze będą świeże w moim dniu, w którym cię ujrzałem, wszystko było dla mnie takie miłe. Chciałabym, żebyś wiedziała, jak Twoje myśli przychodzą mi do o tobie„Myślenie o tobie sprawia, że się uśmiecham”„To, co do ciebie czuję, jest silne. To, co ci pokażę, to miłość”.„To, co zamierzam ci dać, to moje serce, abyś mógł zobaczyć, jak dużo o tobie myślę”.„Modlę się o więcej spokoju, aby cieszyć się tym wspaniałym uczuciem, które dzielimy”.„Modlę się, że dobre zdrowie będzie o tobie pamiętać”.„Każdy dzień nie ma być spokojny, ale dopóki mam cię w sercu, mój dzień będzie kompletny”.„Twój ciepły uśmiech, twoje słodkie słowa i wszystko, co robisz, sprawia, że zawsze myślę o tobie. Kocham Cię kochanie."„Dzień bez ciebie jest pusty. To jak bezsłoneczny dzień. Zawsze będę cię mieć w moim sercu, to miejsce, do którego należysz.”„Kiedy myślę o tobie w moim sercu, świat się zmienia, moje serce napełnia się radością, a usta zaniemówią. Kiedy myślę o tobie, wydaje mi się, że nic innego nie ma dla mnie znaczenia.„Wszedłeś do mojego świata z pewnością siebie i determinacją. Zawsze myślę o tobie, ponieważ wszystko, co robisz, kształtuje moje życie.”„Myślę o tobie, zanim pójdę spać, a kiedy najbardziej za tobą tęsknię, udaję, że poduszką jesteś ty, więc trzymam się mocno, aż zasnę. Nie chcę o tobie myśleć, nie dlatego, że cię nie kocham, ale dlatego, że tak bardzo za tobą tęsknię, że to boli. "„Kiedy o tobie myślę, mam uczucie, którego nigdy wcześniej nie czułem. Wiem, że to uczucie miłości, ponieważ jest dobre”.nie mogę przestać o tobie myślećDo mojego ukochanego księcia, chcę tylko, abyś zrozumiał, że jesteś niekończącym się darem w moim życiu. Bardzo za tobą o tobie jest moją radością, słodkim i cudownym człowiekiem w moim życiu; Życzę Ci wszystkiego najlepszego tam, gdzie mojego ukochanego męża, chcę się tylko upewnić, że wszystko w porządku tam, gdzie jesteś. Myślę o najprzystojniejszego mężczyzny w moim życiu, chcę tylko, żebyś wiedział, że od dnia, w którym cię spotkałem, nigdy nie opuściłeś moich o tobie mnie uszczęśliwia. Chcę tylko, żebyś zrozumiała, że czuję się z tobą kompletna. Moje myśli mogą rozprzestrzeniać się prawie wszędzie, ale wciąż zastanawiam się, dlaczego wszystkie wskazują na Ciebie. Tęsknię za cię wiadomościDo tej pory każda chwila, którą razem spędziliśmy, była niesamowita. Ale obiecuję, że najlepsze jeszcze przed nami. Kocham nieprawda, że miłość nie ma granic. W rzeczywistości moja miłość do ciebie stworzyła granice w twoim sercu, tak że nikt inny nie może wejść. Kocham był serem, byłabym myszą, aby móc cię powoli skubać. Gdybyś był mlekiem, byłbym kotem, więc mogę z ciebie pić łyk za łyk. Ale gdybyś był myszą, nadal byłbym kotem, więc mogę cię pożreć kawałek po kawałku. Kocham się w tobie, nie wiem jak i kiedy to się stało. Wiem tylko, że to była najlepsza rzecz, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła. Kocham przypadkowych śmiechów po przypadkowe pocałunki, nasza miłość wprawiła mnie w stan błogości, z którego nigdy nie chcę się wydostać. Kocham nie sądziłem, że tylko trzy słowa mogą podsumować powód mojego istnienia. Ale zdałem sobie sprawę, jak bardzo się myliłem, kiedy powiedziałem… kocham cię.
Szukając jakiegokolwiek rozwiązania mojego problemu natknąłem się na to forum i chciałbym prosić o rozsądne wypowiedzi ponieważ jest to dla mnie sprawa, mógłbym nawet rzec, życia i śmierci. Mocno powiedziane, ale... Mam 37 lat jesteśmy z żoną 13 lat po ślubie, znamy sie ponad 20 lat, czyli ponad połowę mojego życia. Chodziliśmy ze soba do szkoły do jednej klasy. Podczas szkoły okazało się, że oprócz mnie spotyka się z kimś innym, ale to tłumaczyłem sobie po prostu chęcią "wyszalenia się", oczywiście gdy sie dowiedziałem kazałem jej zdecydować na jednego. Zakochaliśmy się w sobie do szaleństwa i po skończeniu szkoły nie widzieliśmy w swoim życiu nikogo z kim moglibyśmy być oprócz siebie, byliśmy dla siebie stworzeni. Niedługo po ukończeniu szkoły zaczęliśmy pracować i postanowiliśmy zamieszkać razem wynajmując mieszkanie. Pracowaliśmy w różnych firmach. Byłem jej pierwszym chłopakiem, mężczyzną, chociaż dziewicą nie była bo, jak to tłumaczyła chłopak o którym wspomniałem, rozdziewiczył ją palcem ( to są jej słowa ). Nie miałem podstaw, aby nie wierzyć. Po kilku latach żona postanowiła, że chciałaby ślubu, ja oczywiście też, choć jak jej wspomniałem to dla mnie podpisanie papierka, który moich uczuć do niej nie zmieni. Po roku od naszego ślubi zapragnęliśmy mieć dziecko ( choć bardziej żona ponieważ od momentu kiedy się poznaliśmy mówiła, że jest to jej największe marzenie, mieć dziecko ). Niestety po roku prób udaliśmy się do lekarza chcąc sprawdzić czy wszystko jest ok. Ja poddałem się badaniu pierwszy ponieważ u mężczyzny łatwiej jest to zweryfikować, okazało się, że ze mną jest wszystko OK, po zbadaniu żony okazało się, że przyczyna leży po jej stronie i dostała odpowiednią dawkę leków aby mogła zajść w ciążę. Życie rzucało nam wiele kłód pod nogi , ale zawsze wychodziliśmy na prostą dzięki wspólnemu wsparciu. Żona staciła pracę i dostała propozycję pracy w filii firmy, w której pracowała, ale w innym mieście. Stwierdziłem, że jeśli chce to może pojechać, będziemy się starać o dziecko, a gdy sie urodzi ściągnę ją do domu. Kupiliśmy własne mieszkanie, zacząłem pracować na 2 etaty, a w przerwie pomiędzy pracami remontowałem całe nasze gniazdko. W międzyczasie żona przyjeżdżała do domu co 2 tygodnie, aby trafić w cykl, udawaliśmy się wtedy do lekarza na USG i jeśli tylko powiedział, że jest pęcherzyk i że możemy się starać to jechaliśmy do domu i dosłownie 2 dni nie wychodziliśmy z łózka, nogi do góry i te sprawy... Po roku okazało się, ze żona nadal nie może zajść w ciążę ( widziałem jak się męczy, ponieważ miesiąc wcześniej urodziła synka jej siostra ), powiedziałem, że ma przestać brać lekarstwa przepisane od lekarza i będzie co ma być. Był to grudzień. 8 marca moja żona, gdy przyjechała na weekend, zrobiła test ciążowy ( a robiła je na okrągło ) i rozpromieniona z krzykiem wpadła do mnie oznajmując, ze jest w ciązy, Okazało się, ze jest to pierwszy miesiąc. Dodatkowym naszym szczęściem od losu był fakt, że żona w lutym przyjechała TYLKO NA JEDEN DZIEŃ na walentynki i wtedy to właśnie poczęliśmy naszego dzidziusia. Byłem przeszczęśliwy, a dodatkowo widząc szczęście mojej żony czułem się jakbym wygrał conajmniej 6- kę w totka. Żona wróciła do domu dopiero w 5-tym miesiącu ciąży mówiąc, że musi wszystkie sprawy w tamtej firmie pokończyć, wyszkolić nowego pracownika na swoje stanowisko, ponieważ już tam nie wróci, moja odpowiedź brzmiała "oczywiście kochanie, rozumiem", choć w głębi duszy chciałem się już tylko z nią dzielić szczęściem, że za kilka miesięcy będziemy rodzicami. Oczywiście byłem przy porodzie i po wszystkim śmiałem się, że to ja urodziłem, ponieważ żona"odpłynęła" i porodu nie pamięta. To ja ją wspomagałem mówiąc "kochanie postaraj się już widzać główkę, przyj", razem z lekarzem pomagałem wypchnąć dziecko, ponieważ żona przestała przeć... Uważam to wydarzenie za prawdziwy CUD. Szczęśliwszego człowieka ode mnie chyba wtedy nie było... Żona musiała szybko, bo po 6 miesiącach wrócić do pracy, ponieważ dostała propozycje, ale po roku znów ją straciła i wtedy postanowiliśmy razem wyjechać do pracy tam gdzie żona pracowała... Przepraszam za długi wstęp, ale chciałem po części nakreślić jakie relacje, jakie uczuca były w nas, we mnie... niestety teraz do sedna... Po narodzinach córeczki, coś się popsuło. Ze strony żony 80% uczuć uleciało, wytłumaczyłem sobie, że to po prostu taki ciężki okres u kobiety ( urodzenie dzidziusia, karmienie itp.) po prostu była zmęczona, więc wspierałem ją ile tylko mogłem. Ale kiedy przeciągać się to zaczęło to 2,3,4,5 lat i dalej, stwierdziłem, że chyba coś jest nie tak. Prosiłem o wspólne pójście do psychologa, ponieważ nie mogliśmy się dogadać, rozmawialiśmy o tym samym, ale w dwóch różnych niezrozumiałych dla siebie językach. Po 6 latach pobytu poza domem stwierdziłem że wracamy do własnego, rodzinnego domu, tym bardziej, że dostałem dobrą pracę... Pewnego dnia poprosiła mnie, żebym sprawdził jej e-maila na jej komputerze a gdy to robiłem zobaczyłem treść jednego z nich o treści "To dobrze bo będziesz blisko..." Oczywiście nie wytrzymałem i przeczytałem korespondencję mojej żony z kolesiem, że już wraca do miasta rodzinnego, na co koleś odpisał "To dobrze bo będziesz blisko i nie mogę się doczekać kiedy znów Cię będę mógł... :)". Dokładnie tak to brzmiało łącznie z trzema kropkami i uśmiechem na końcu. Na moje delikatne zapytanie o to stwierdziła, że tylko ja mógłbym w taki sposób odebrać to zdanie, że coś ją z tym kolesiem łączy. Gdy powiedziałęm, że jej nie wierzę, spojrzała mi w oczy i powiedziała "PRZYSIĘGAM NA ZDROWIĘ I ŚMIERĆ NASZEJ CÓRECZKI, ŻE NIE MIAŁAM INNEGO FACETA POZA TOBĄ I NIGDY CIE NIE ZDRADZIŁAM". Taka przysięga mi wystarczyła. Próbowałem wielokrotnie polepszyć nasz związek, ale żona zapewniała, że nadal mnie kocha najbardziej na świecie i to pop prostu jest naturalne, że nie ma już takich uczuć jak były na początku związku. Ja jej mówiłem, ze bzdury opowiada, ponieważ jest dla mnie najpiękniejszą i najcudowniejszą kobietą pod słońcem... Kiedy zacząłem sobie zdawać sprawę, że to co mów może być prawdą (oczywiście z jej strony ) trochę się jakby usunąłem w cień. Zona stała się wtedy zazdrosna nie do zniesienia. Kontrolowała mnie na każdym kroku, gdzie wychodzę, z kim, gdzie (choć jej mówiłem to musiała 15 razy zadzwonić żeby sprawdzić czy jestem z tą osobą którą jej powiedziałem chcąc ją do telefonu ), zaczęła mnie obwąchiwać gdy wracałem do domu... Stało się to już nie do zniesienia i w połowie grudnia 2012 strasznie się pokłóciliśmy i ona mi na to, żebym sobie nie myślał, bo ona też miała wielu adoratoró i propozycji a nawet może z niektórych skorzystała... To zdanie utkwiło mi strasznie w głowie i tydzień walczyłem z myślami, które same mi wpływały. Postanowiłem zrobić badanie DNA moje i mojej córeczki. Po wysłaniu próbek do Instytutu Badań Sądowych czułem się okropnie, że mojej żonie robię takie świństwo, że aż tak mogę jej nie ufać. Wiedziałem jaki będzie wynik, ale po tym zdaniu zasiało się ziarnko, które zaczęło kiełkować. Po 5 dniach, gdy wracałem autem do domu do kochanej rodziny 5 dniach zadzwoniła do mnie Pani z Instytutu z informacją, że badania już zostały wykonane i wynik brzmi "Wynik badań wskazuje na wykluczenie ojcostwa, czyli osoba, której materiał oznaczono jako „domniemany ojciec” nie jest biologicznym ojcem osoby, której materiał oznaczono jako „dziecko 1”. Drogi do domu nie pamiętam............ Nie wierzyłem, postanowiłem zadzwonić tam i dopytać, czy może jakiś błąd nastąpił itd., powiedziano mi, że jedynie wtedy mógłby być błąd jeśli nie wiedziałbym kto pobiera materiał, a pobierałem go JA, na pytanie, że może coś źle zrobiłem padła odpowiedź, że próbka była czysta, bez zanieczyszczeń biologicznych, przemysłowych i w 100% była OK. Zabrałem córkę i pojechałem do innego instytutu zrobić drugie badanie. Zacząłem uciekać wieczorami w alkochol ponieważ nie mogłem normalnie funkcjonować. Znając wynik pierwszego nie dopuszczałem myśli do siebie, że 10 lat wychowuję NIE SWOJE DZIECKO !!!!!!! Była wigilia żona dowiedziała się o drugich badaniach ponieważ, gdy spałem upojony alkocholem zaczęła przeglądać mój telefon, komputer i znalazła wzmiankę, że wyniki będę miał po nowym roku ( nic nie wiedziała o pierwszych badaniach i o tym , że mam wyniki). Zaczęła krzyczć na mnie, że poda mnie na Policję, że bez jej zgody zrobiłem badania, a ja znając wyniki pierwszego musiałem słuchać tych słów wściekłaości. Niestety podczas łamania opłatkiem, kiedy żona sarkastycznie zaczeła mi składać życzenia o tym abym zmądrzał, nie robił z siebie wariata, poprosiłem córeczkę o wyjście na bajkę do swojego pokoju, a żonę siłą posadziłem na krześle przed komputerem i pokazałem jej wynik... Zapadła cisza, która została przerwana zdaniem, jak możesz mi nie wierzyć, ja wiem czyje to dziecko i jest ono Twoje, a wynik jest błędny. Powiedziałem jej, że wierzę w to co mówi, dlatego zrobiłem drugie badanie i czekam na wyniki. Poprosiłem jednak, aby powiedziała mi prawdę bo teraz jestem jeszcze w stanie to przyjąć. Stwierdziła znów patrząc mi w oczy, że nigdy mnie nie zdradziła i że to był błąd badania. W pierwszy dzień świąt wieczorem kiedy leżeliśmy, poprosiłem aby powiedziała mi prawdę bo po tych wszystkich latach chyba na nią zasługuję... Najpierw twardo mówiła, że NIE, ale po 5 minutach zaczęła płakać i powiedziała, że jednak mnie zdradziła... Zwymiotowałem, a serce chciało mi wyskoczyć, słyszałem jego bicie jak odbija się od ścian pokoju... Chciałem ją znienawidzieć ale nie mogłem, czułem ogromny ból, czułem się oszukany, zraniony, zyć mi się już nie chciało. Zała ideologia szczęścia rodzinnego legła w gruzach. Kazałem jej powiedzieć kiedy i z kim, broniła się że mi nie powie bo wykorzystam to przeciwko NIEMU, temu kolesiowi ( ja pierniczę nawet w takiej chwili ona się martwiła o niego!!!!! Bo ma rodzinę, dwójkę dzieci... ma szczęśliwy związek!!! ) Chciałem ją znienawidzić, kazałem jej opowiedzieć ile to trwało i jak do tego doszło. Stwierdziła, że po imprezie odwiózł ją do domu (sam ją na tą imprezę wyganiałem, ponieważ był piątek, ja w moim mieście miałem 3 zmianę, a ona sama w innym mieście miała się nudzić ?) i pocałował ją na dowidzenia, a ona odwzajemniła pocałunek po czym gdy on zaczął się do niej dobierać sama zaczęła go rozbierać... Zaklina się i przysięga do tej pory, że wszedł w nią 3 razy, nie skończył, bo go poprosiła żeby przestał, a on ( według niej, grzecznie zszedł z niej i przeprosił, rozmawiali o tym jeszcze godzinę jak to źle się z tym czują) i nigdy więcej się nie spotkali. Nie potrafiłem jej znienawidzić, mimo wszystko nie... Już nie mam czym płakać. Zawsze byłem typem wesołego chopaka, z ogromnym poczuciem humoru. Teraz nie potrafię się nawet uśmiechnąć, chodzę smutny i przeygnębiony, nie chcę żyć, a zarazem wiem, że wychowywałem "moją córeczkę" 10 lat. Gdy mówi do mnie "tatusiu zobacz, mam to po Tobie, że lubię to czy tamto, zobacz mamy takie same palce u nóg, a mnie chce się WYĆ!!! A muszę się powstrzymać i udawać, że jest OK. Zaprowadzłem dziecko do moich rodziców i poprosiłem moją żonę o szczerą rozmowę. Dalej twierdziła, że to moje dziecko, mówiła o 3 wsunięciach się w nią tego kolesia, więc jej tłumaczę, że nie wierzę, bo my staraliśmy się gdy był pęcherzyk całe dwa dni, z finałem, nogami do góry itd, a on 3 razy sie wsunął, nie skończył i to tylko był ten jeden raz? Twierdziła, że tak. Powiedziałęm jej , że teraz może mi powiedzieć bo jak przyjdą wyniki to będzie za późno - podtrzymała swoje zeznanie. Nadmienię, że codziennie łapię ją na błahych kłamstwach, gdzie 3x jej mówię zastanów się zanim odpowiesz, po czym udowadniam jej, że kłamie...wymyśla głupie tłumaczenia... Po naszej rozmowie, o której wspomniałem powyżej zadzwoniono do mnie z drugimi wynikami badań wykluczającymi w 100% mnie jako biologicznego ojca... Nie potrafiłem wydobyć z siebie ani słowa przez pół dnia. Po czym wieczorem znów poprosiłem, zeby powiedziała mi prawdę, idzię w zaparte. Kochani nie wiem co robić, nie mam już siły, zdobyłem zdjęcie tego kolesia - całe moje dziecko, zdobyłem zdjęcia jego dzieci - postawić obok - siostry, mam zdjęcie łóżka na którym ją zrobili, wczoraj byłem u psychiatry, która powiedziała, że dawno już nie widziała tak rozwalonej osoby, przepisał mi doraźne i megomocne środki i jakoś mogę chociaż pracować i funkcjonować. Powiedzcie czemu ona tak idzie w zaparte, czemu to robi, w obliczu takiej tragedii, gdzie myślę, że kobieta/żona nie może już chyba zrobić GORSZEJ (jeśli ktoś zna to proszę mi napisać )rzeczy mężczyźnie/ mężowi, Zrobiła mi to 3 lata po ślubie, wiedząc, że staramy się o dziecko, zrobiła to bez zabezpieczenia i zataiła nie dając mi wyboru, czy chcę z nią jeszcze spędzić resztę życia czy nie, 10 lat mnie oszukiwała!!! Zostałem prawie 40-latkiem bez potomka, gdzie wszyscy moi znajomi, rodzina ma po 2 potomków, podobnych do siebie, a ja? Co robić, nie potrafię podjąć decyzji. Mimo wszystko kocham dziecko ponad życie i nie pozwolę, żeby kiedykolwiek sie dowiedziała o tej tragedii. Chcę być nadal jej tatusiem!!! A żona? Najtragiczniejsze jest to, że gdybym jej nie dażył takim uczuciem to już by mnie przy niej nie było po pierwszych wynika, ale ja tak strasznie ją kocham!!! Tylko czemu ona nie chce mi prawdy powiedzieć????? Świat się dla mnie skończył!!! Pomocy!!!